with us you will train a horse of your dreams

* * *

z nami wyszkolisz konia swoich marzeń

SZKOLENIA AKADEMII JEŹDZIECKIEJ JNBT - JNBT HORSEMANSHIP ACADEMY COURSES

Hipermobilność u koni i jej konsekwencje

Współczesna hodowla konia sportowego, szczególnie ujeżdżeniowego, nakierowana jest na ruch. Hodowcom zależy na uzyskaniu źrebiąt, których ruch zachwyca od urodzenia. Wynika on zatem z genetyki, a nie z wytrenowania. I nic w tym złego, ale warto zdać sobie sprawę, że ten medal ma też drugą stronę. Otóż ten spektakularny ruch związany jest z genetycznie uwarunkowaną budową tkanki łącznej, która – o czym warto pamiętać – jest wszędzie. Odpowiada za to tzw. gen hipermobilności. Jego ekspresja powoduje, że tkanka łączna jest delikatniejsza, a przez to bardziej rozciągliwa.


Spróbuję to wytłumaczyć na przykładzie – wyobraźcie sobie dwa kawałki gumy. Jeden jest zwarty, mocny i sprężysty, rozciąga się, ale po zabraniu siły rozciągającej błyskawicznie wraca do długości wyjściowej bez zmiany struktury, a drugi jest delikatniejszy, cieńszy i bardziej rozciągliwy nawet przy użyciu mniejszej siły. I ten drugi, choć łatwiej rozciągnąć, po puszczeniu nie wraca sprężyście do długości pierwotnej tylko zostaje taki trochę rozciągnięty.


A teraz wyobraźcie sobie, że owa guma to tkanka łączna w ciele konia. Stanowi ona powięź pokrywającą wszystkie struktury: mięśnie, naczynia, nerwy, narządy wewnętrzne. I po kolei: powięź mięśniowa pracuje w określonych taśmach, które kończą się przyczepami ścięgien na kośćcu konia. Jeśli zatem owa powieź jest hiperelastyczna, to koń małym wysiłkiem może poruszać kończynami w sposób bardzo widowiskowy – i to nam się podoba. Mówimy, że to super materiał na konia ujeżdżeniowego. Hmmm, no tak, ale ta powięź i te ścięgna są delikatniejsze, mniej zwarte i sprężyste. A zatem taki koń poddany treningowi dużo łatwiej nabawi się kontuzji!!! Jakby tego było mało, przyjrzyjmy się pozostałym układom. Ważny dla sportowca układ krążenia i układ oddechowy – tu też jest tkanka łączna, która jest super elastyczna, co powoduje, że naczynia krwionośne dużo bardziej się rozciągają przy zmianach ciśnienia, a o te przy wysiłku nie trudno. Super elastyczne naczynie z czasem się rozciąga, ściana robi się cieniutka i…. pęka . To dla konia oznacza zwykle śmierć.


Poważnie brzmi, prawda? Ale pójdę dalej – zobaczcie co dzieje się w układzie nerwowym. Tam tkanka łączna w postaci tzw. opon pokrywa mózg i rdzeń kręgowy, i zapewnia ich odpowiednie działanie. No, ale jeśli jest ona inna niż powinna, to i przewodnictwo nerwowe musi się zmienić. I zmienia się – konie hipermobilne mają olbrzymi problem z propiocepcją, mówiąc po ludzku, nie do końca czują własne, często bardzo duże, ciało. Spróbujcie takiemu młodemu koniowi położyć drągi do przejścia ! Przednie łapy przełoży, ale tylne już nieczysto, bo…… nie wie, że je tam ma. Szlak nerwowy od mózgu do zadnich kończyn jest tak długi, że jeśli nie działa idealnie, a nie działa, bo mu szwankuje przewodnictwo, to zwierzę nie może się odpowiednio szybko skoordynować. Mamy więc sytuację taką – spektakularny ruch samoistny z mocno ograniczoną możliwością jego kontroli. Upssss! I tu pojawiają się problemy treningowe – koń pięknie się rusza samodzielnie, a pod jeźdźcem w pomocach się gubi.


Jest coś jeszcze. Słabo pracujący układ nerwowy przekłada się na zachowanie. Takie konie są bardzo wrażliwe, super płochliwe i strachliwe, bo mocno upraszczając, działają w krótkich łukach odruchowych po gołych nerwach, bez udziału mózgu. Działania planowe, wynikające z myślenia, idą po wieloneuronowych włóknach nerwowych z tzw. mieliną, a ta jest niepełnowartościowa. A zatem mamy hipermobilne zwierzę, nie do końca czujące własne ciało w przestrzeni, które jest jeszcze bardzo trudne w edukacji. Mówimy, że taki koń ma „wolny procesor”. Ma, bo jego układ nerwowy otoczony przez innej jakości tkankę glejową i łączną, właśnie przez tę inność, działa zupełnie inaczej. Jakże często mówimy : „ ale ten koń wolno się uczy”, „ jest głupi” , „ wolno myśli” – i pewnie tak, są konie mniej inteligentne i wolniej przyswajające, ale zanim stwierdzimy, że mamy z takim do czynienia, to warto najpierw sprawdzić, czy aby nie ma on genu hipermobilności.


Jest coś jeszcze. Słabo pracujący układ nerwowy przekłada się na zachowanie. Takie konie są bardzo wrażliwe, super płochliwe i strachliwe, bo mocno upraszczając, działają w krótkich łukach odruchowych po gołych nerwach, bez udziału mózgu. Działania planowe, wynikające z myślenia, idą po wieloneuronowych włóknach nerwowych z tzw. mieliną, a ta jest niepełnowartościowa. A zatem mamy hipermobilne zwierzę, nie do końca czujące własne ciało w przestrzeni, które jest jeszcze bardzo trudne w edukacji. Mówimy, że taki koń ma „wolny procesor”. Ma, bo jego układ nerwowy otoczony przez innej jakości tkankę glejową i łączną, właśnie przez tę inność, działa zupełnie inaczej. Jakże często mówimy : „ ale ten koń wolno się uczy”, „ jest głupi” , „ wolno myśli” – i pewnie tak, są konie mniej inteligentne i wolniej przyswajające, ale zanim stwierdzimy, że mamy z takim do czynienia, to warto najpierw sprawdzić, czy aby nie ma on genu hipermobilności.


Oczywiście nie mam na myśli przesiewowych badań genetycznych, bo to chyba jeszcze nie ta epoka, ale warto pamiętać, że jeśli koń od źrebaka, nie trenowany, zachwyca spektakularnym ruchem, ma opadające pęciny, to może mieć problemy w treningu. I nic złego się nie stanie jeśli biorąc to pod uwagę damy mu odpowiednio dużo czasu na rozwój i szkolenie. Ale jeśli nie, to musimy się liczyć z tym, że spięty i zestresowany koń, nie rozumiejący stawianych mu wymagań poddany dużemu obciążeniu fizycznemu szybko ulegnie kontuzji – zwykle w obrębie kończyn. Dlaczego? No to wróćmy do powięzi – hipermobilna powięź jest słabsza i jeśli napnie się za mocno np. w obrębie grzbietu ( zestresowany koń spina grzbiet ), to gdzieś musi puścić – puści na przyczepach, bo to tzw. locus minoris resistentiae, czyli miejsce zmniejszonej oporności. I mamy uszkodzony np. słynny mięsień międzykostny lub zginacz głęboki czy powierzchowny – najczęstsze kontuzje u koni sportowych, zwykle już w młodym wieku. Czy zatem nie było by rozsądniej uzyskiwać piękny ruch koni wynikający z treningu? Dlaczego chcemy mieć go już na starcie wraz z całym pakietem problemów? Wychodzi na to, że to wcale nie jest łatwiejsza droga do sukcesu. Cóż, na to pytanie każdy niech odpowie sobie sam. Ja tylko stwierdzę, że nie zawsze gdy wszyscy idą z obowiązującym trendem, oznacza to, iż ów trend jest właściwy.

I na koniec smutna wiadomość – na skutek działań hodowlanych człowieka gen hipermobilności występuję już w obrębie każdej rasy. Są takie, w których jego częstotliwość występowania i ekspresja są bardzo duże – to te o wąskiej puli genowej np. cudne, wspaniałe, o pięknym ruchu fryzy. Prawie wszystkie są hipermobilne! Rozumiecie już dlaczego tak bardzo mnie ten temat fascynuje? Ano w końcu zrozumiałam dlaczego mój niespełna 4-letni fryziu poddany po raz pierwszy większemu obciążeniu treningowemu, od razu zerwał sobie mięsień międzykostny! Dlaczego największy problem miałam z uzyskaniem ruchu po prostej, bo koń „pływał” w każdą stronę, a jazda na nim przypominała prowadzenie pojazdu wieloprzegubowego? I dlaczego mając 13 lat ciągle mentalnie jest dzieciakiem ? Czemu przy zabiegach rehabilitacyjnych wykazuje olbrzymią ruchomość dosłownie w każdym stawie – do tej pory uważałam to za zaletę – o ja durna! Czemu gdy uczę go czegoś nowego muszę to rozkładać na milion elementów, wprowadzać je powoli, powtarzać i jeszcze dawać czas, duuuużo czasu, by do niego dotarło i się utrwaliło? Dlaczego w treningu zamiast poszerzać ruchy to ja kombinowałam jak je ograniczyć ? Dlaczego ma słabą wydolność, kiepskie oddychanie i za małe utlenowanie krwi pomimo swobodnego ruchu na dużym, zróżnicowanym pastwisku 24 h na dobę i systematycznego treningu? Ja to już rozumiem, a ponieważ dla mnie ta wiedza była objawieniem i dała odpowiedzi na pytania dlaczego tak właśnie jest, to się nią dzielę w nadziei, że może komuś też ułatwi życie z koniem hipermobilnym jeśli już go ma i być może da szansę na zweryfikowanie swoich marzeń o koniu z genetycznie pięknym ruchem, jeśli właśnie jest na etapie poszukiwań. Powtórzę za Karin Leibbrandt, od której tę wiedzę posiadłam: jeśli chcecie mieć zdrowego konia, który chętnie i łatwo się uczy, i który będzie cieszył oko wspaniałym ruchem wytrenowanym w procesie kilkuletniego szkolenia, to nie kupujcie konia z genem hipermobilności. A jeśli jednak się na to zdecydujecie, to dajcie mu czas, bo jego rozwój fizyczny i psychiczny przebiega zdecydowanie wolniej.


Ania Rogoża, trener Akademii JNBT

04.11.2019r.

Korzystanie z tej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać w każdej chwili w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji na temat cookies.