„Po co Ci te sznurki? Na koniu się jeździ, a nie wymyśla jakieś głupoty” – brzmi znajomo? Jeśli tak, to nie jesteś sam. W wielu stajniach wciąż pokutuje przekonanie, że praca z ziemi to strata czasu. Dlaczego tak się dzieje i czy rzeczywiście nie ma ona na nic wpływu?
.

Ludzie pytają: „Jeśli umiem jeździć, po co mi praca z ziemi?”
To jakby zapytać: Jeśli umiem prowadzić samochód, po co mi nauka parkowania? Praca z ziemi to nie alternatywa dla jeździectwa – to jego fundament. To tutaj budujesz podstawy komunikacji, zaufania i szacunku, które później procentują pod siodłem.Weźmy przykład z życia. Wiktoria, 12-letni staż w jeździectwie klasycznym, ma za sobą starty w zawodach, ale nigdy nie pracowała z ziemi. Nigdy żaden trener nie przykładał uwagi do tego, aby zrozumieć pewne zachowania i psychikę koni. Rezultat? Wypadek z pięcioletnim koniem, który był przemocowo zajeżdżany i miał problem z regulacją emocji, których ona nie potrafiła pomóc mu przezwyciężyć. Karetka, operacja kolana, miesiące rehabilitacji. „Ja po prostu nie powinnam na nim jeździć, bo on nie był przepracowany z ziemi. Mówili mi, że to normalne, że młody koń bryka, to nic takiego, trzeba wsiadać i jeździć. Tak mi zostało wpojone, ale teraz wiem, że nie powinno to tak wyglądać” – przyznaje dziś.
.
Dlaczego środowisko jeździeckie tak bardzo się opiera?
1. Brak wiedzy o korzyściach
Większość jeźdźców nie rozumie, że praca z ziemi to nie „zabawy z końmi”, ale systematyczny trening, który:
- Buduje zaufanie – koń uczy się, że człowiek to bezpieczny lider
- Rozwija komunikację – ustalasz jasne reguły bez przymusu i siły
- Poprawia bezpieczeństwo – poznajesz reakcje konia zanim znajdziesz się na jego grzbiecie
- Wzmacnia fizycznie – koń rozwija właściwe mięśnie i równowagę
2. Presja czasowa i społeczna
„Nie mam czasu na te wszystkie ćwiczenia” – słyszysz często? W kulturze instant wszystkiego, 15 minut pracy z ziemi przed jazdą wydaje się stratą czasu. Ale czy naprawdę wolisz ryzykować wypadek niż poświęcić kwadrans na budowanie relacji?
Dodatkowo, gdy robisz coś innego niż reszta stajni, automatycznie stajesz się dziwakiem ze sznurkami i bacikiem. Na mnie samą wiele razy znajomi patrzyli z politowaniem, dopóki nie zobaczyli efektów, jakie przyniosła mi praca z ziemi.
3. Niewłaściwe postrzeganie hierarchii
W tradycyjnym jeździectwie panuje przekonanie: „Koń musi słuchać, bo tak”. Jeśli nie słucha, zwiększamy presję – ostrzejsze wędzidło, mocniejsze pomoce, więcej siły. To błędne koło, które prowadzi do eskalacji problemów.
Praca z ziemi uczy czegoś przeciwnego – jak zostać liderem, któremu koń ufa, szanuje, a dzięki temu chce z nim przebywać. To przekłada się na wiele aspektów pod siodłem.

Bezpieczeństwo
Większość wypadków jeździeckich można było przewidzieć i uniknąć. Koń, który nie respektuje Twojej przestrzeni na ziemi, nie będzie Cię respektować pod siodłem. Bo niby dlaczego miałby nie ponieść Cię w terenie do stajni, skoro przy Tobie nie czuje się pewnie? Moja klacz notorycznie ciągnęła do stajni i dopiero po kursach JNBT odkryłam, że przecież ona nie ma ochoty ze mną przebywać. Było to bardzo bolesne odkrycie, biorąc pod uwagę, że “po ludzku” robiłam dla niej wszystko. Najlepsze pasze, derki, kantarki z futerkiem, dużo czasu z nią spędzałam na głaskaniu – te rzeczy są naprawdę nieistotne z końskiego punktu widzenia. Kiedy jej nastawienie do mnie się zmieniło i skończyło się ciągnięcie? Po przepracowaniu wielu rzeczy z ziemi.
.

Kiedy praca z ziemi naprawdę działa?
Nie każda praca z ziemi to dobra praca z ziemi. Istotne elementy to:
1. Świadomość – nie przypadkowe „pogłaskanie konia”, ale konkretne ćwiczenia z jasnym celem
2. Właściwy timing – umiejętność zdjęcia presji w momencie, gdy koń „tylko pomyśli” o wykonaniu zadania
3. Znajomość faz – stopniowanie próśb od najdelikatniejszej (faza 0 = nic) do skutecznej
4. Kontrola wzroku – koń doskonale widzi, gdzie patrzysz i interpretuje to jako komunikat5. Nie karm smaczkami – chyba, że chcesz mieć transakcję wymienną, zamiast prawdziwej relacji. Koń przestaje wykonywać zadanie „bo chce”, a robi to „bo musi dostać smaczka.” Prawdziwe uczenie się wymaga zrozumienia, nie warunkowania, które pomija proces myślowy, blokuje wyższe funkcje poznawcze, zabija wewnętrzną motywację i tworzy sztuczną zależność. Nie wspominając już o kwestii bezpieczeństwa…
.
Technika, od której warto zacząć
Najlepszym przykładem skuteczności pracy z ziemi jest technika 10 Złotych Minut®. To sposób na pozyskanie zaufania konia w ciągu pierwszych minut kontaktu każdego dnia. Oparta na dynamice stada, prowadzi do bezpieczniejszego treningu i konia skupionego na człowieku.Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Przeczytaj, co na ten temat pisze Aneta, która zajmowała się koniem z mojej stajni: “Wasze 10 złotych minut jest naprawdę złote 🙂 zmieniłam moje podejście do konia i zachowanie oraz staram się wysyłać sygnały mową ciała , co sprawiło, że na padoku koń do mnie podejdzie, przy sprowadzaniu nie sięga po trawę, przy czyszczeniu nie denerwuje się nawet gdy nie widzi innego konia, przestał wyrywać kopyta w trakcie czyszczenia i przestał chcieć mnie gryźć 🙂 a dziś nawet odważyłam się pierwszy raz wsiąść na kantarze sznurkowym (może troszkę nieudolnie mi szło) bo przestałam się bać jego reakcji 🙂 dziękuję.” Z czasem te „10 minut” skraca się do kilku sekund – koń od razu pokazuje lizanie, miękkie oko, opuszcza głowę i po prostu chce z Tobą być. I nie potrzebujesz przekupywać go smaczkami.
.
.
Jak zacząć mimo oporu środowiska?
1. Zacznij od edukacji własnej – im więcej wiesz, tym pewniej czujesz się w dyskusjach
2. Nie tłumacz się ze swojego wyboru – Twój koń, Twoje bezpieczeństwo, Twoja decyzja
3. Pozwól efektom mówić za siebie – gdy inni zobaczą różnicę w Twoim koniu, sami zaczną zadawać pytania
4. Znajdź podobnie myślących – online lub offline, wsparcie społeczności jest bardzo motywujące5. Pamiętaj o celu – robisz to dla siebie i swojego konia, nie dla aplauzu
.
Podsumowanie
Praca z ziemi to nie fanaberia ani moda. To fundament bezpiecznego i harmonijnego jeździectwa. Tak, na początku możesz być uznany za dziwaka w swojej stajni. Ale czy wolisz być dziwakiem z bezpiecznym, ufnym koniem, czy „normalną” osobą z nieprzewidywalnym zwierzęciem pod siodłem?
Jak mawia przysłowie: „Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel”. Jeśli dotarłeś do tego miejsca w artykule, prawdopodobnie jesteś gotowy na zmianę. Pytanie tylko: czy zdecydujesz się ją podjąć? Jeśli chciałbyś zobaczyć, jak wygląda praca z ziemi nastawiona na budowanie relacji, koniecznie zajrzyj na www.jnbtonline.com i poczytaj co Ty i Twój koń możecie zyskać.
Karo.

Karolina Studnicka
10.06.2025