Przed, jak ja to nazywam, erą JNBT, uważałam, że moje jeździectwo idzie w dobrą stronę. Miałam treningi ujeżdżeniowe, mogłam szaleć w terenach, jeździć rajdy długodystansowe, trenować na ogierach wyścigowych… Miałam tylko jeden problem. Mój własny ponoszący koń. Szukając wyjścia z coraz bardziej pogarszającej się sytuacji, koleżanka poleciła mi kurs JNBT. Przez bardzo długi czas nie chciałam się zapisać, uważałam, że to bez sensu wywozić gdzieś konia na jakieś nie wiadomo co… Ale problem stawał się coraz poważniejszy. W końcu się zdecydowałam.
Zapisując się na L1 wątpiłam, że to pomoże mi z koniem, który ogólnie jest bardzo odważnym i grzecznym ‚misiaczkiem’ z tym ‚tylko’ problemem, że się strasznie spala i nakręca w drodze do stajni i nie ważne czy jesteśmy 30 km od domu czy tylko 300m. Nie miałam pojęcia jak z pozoru ‚bezsensowne’ ćwiczenia wpłyną na zachowanie Rosy i ustalanie naszych relacji… A L1 to dopiero baza którą powinien poznać K A Ż D Y koniarz i na której można zbudować fundamenty które przekładają się na zachowanie konia pod siodłem i stosunek konia do człowieka… Płosznie się, caplowanie, ponoszenie, panika przy zabieraniu od stada, straszenie zębami, kopanie… to są wszystko relacje, tylko smutne jest to, że mało kto to widzi i mało kto chce naprawić, bo uważa że ‚ten koń tak ma’.
Po L3 praca nad gaszeniem nadimpulsywności mojej kobyły była bardzo ciężka i miałam chwile załamania kiedy myślałam sobie ‚to wszystko nie działa, ona dalej ciągnie, dalej capluje, dalej się nakręca i ze spokojnego terenu wraca spieniona jakby wyścig przebiegła.’
Ale później przychodził dzień, kiedy tych negatywnych zachowań było coraz mniej, coraz mniej a jeśli się pojawiały, to tymi ‚bezsensownymi’ ćwiczeniami byłam w stanie szybko to zgasić NIE CIĄGNĄĆ ZA WODZE co dało mi w efekcie lekkiego konia zwalniającego i ZATRZYMUJĄCEGO się od dosiadu!!!
Pewnego dnia wsiadłam po ok. 2 tygodniach przerwy i byłam w szoku, że w miejscach, w których ZAWSZE ale to Z A W S Z E ten koń zaczynał się pocić z nerwów, caplował, spinał się i był w sekundę gotowy do galopu, byłam w stanie robić przejścia stęp-kłus na CAŁKOWICIE luźnych wodzach, a koń słuchał tylko mojego dosiadu i głosu. Dla mnie jest to coś, czego nie byłam w stanie zrobić z koniem od 7 lat – zawsze musiałam przytrzymywać na wodzach, raz mniej, raz bardziej, ale nigdy nie byłam w stanie jechać na tak wyluzowanym i lekkim koniu.
Tak działa właśnie siła programu JNBT. Chcąc pomagać ludziom w zrozumieniu świata koni, po wieeeelu asystach na kursach, napisałam e-booka „10 błędów w jeździectwie naturalnym.” Tym sposobem mam nadzieję, że wiele osób jeszcze bardziej ugruntowało sobie wiedzę zdobytą na naszych kursach. Jeśli miałbyś ochotę go przeczytać, napisz do mnie na kursyonline@jnbt.pl 🙂
Po kilku miesiącach od L3, kiedy mogłam wyjechać w teren nie tylko na kantarku ale również na cordeo i koń, który zawsze caplował, ciągnął i spalał się psychicznie, tym razem szedł wyluzowany postanowiłam nakręcić krótki motywacyjny filmik o tej właśnie klaczy. Nadałam mu tytuł „Moja droga z pelhamu na cordeo.” Może kogoś on zmotywuje, bo wiem jak bardzo sama w tym trudnym okresie potrzebowałam motywacji 😉
Karolina Moskała, Online Academy Manager. Kontakt: kursyonline@jnbt.pl